sobota, 25 października 2014

Rozdział 1

Siedziałam w czarnej limuzynie. Nie miałam przy sobie telefonu ani zegarka, prościej mówiąc nie miałam przy sobie kompletnie nic i nie miałam pojęcia jak długo już jedziemy, ale ta podróż zdawała się trwać wieczność. Przez przyciemniane szyby w aucie nie mogłam nawet zobaczyć, gdzie dokładnie znajduje się cel naszej, a może raczej mojej podróży.
Jedyne co wiedziałam to, że po 2 latach spędzonych w ciemnym miejscu z paroma innymi dziewczynami zostałam kupiona. Odbyła się aukcja, po prostu aukcja taka na której musisz jak najlepiej zaprezentować się aby sprzedać swój produkt tyle, że w tym przypadku produktem byłyśmy my.
Więzili nas przez 2 lata w jakieś piwnicy czy w czymś takim, ponieważ musiałyśmy osiągnąć pełnoletność dopiero wtedy mogli nas sprzedać. To wszystko jest popieprzone.
Nie widziałam człowieka, który mnie kupił. Jedną jedyną informacją jaką na jego temat uzyskałam jest to, że nazywa się Justin Bieber, nic więcej. Nie wiem ile ma lat ani gdzie mieszka, kompletnie nic. Powiedzieli tylko to jedno zdanie „Od dzisiaj twoim właścicielem na kolejne 5 lat będzie Pan Justin Bieber.”
Nagle samochód przystanął na chwilę i słychać było piknięcie. Zapewne ten dźwięk pochodził od bramy, a my w tym momencie czekaliśmy aż się otworzy. Ruszyliśmy i po paru metrach zatrzymaliśmy się, a silnik auta został zgaszony.
Drzwi od mojej strony zostały otworzone, a ja poczułam chłodny wiatr na moich nogach. Miałam na sobie dość krótką sukienkę, a dzisiejszy dzień na pewno nie należał do słonecznych.
-Wysiadaj!- usłyszałam nagle zdenerwowany głos Scoota
Wygramoliłam się w końcu z auta przytrzymując moją sukienkę, żeby nie podwinęła mi się za bardzo. Nie wiedziałam gdzie się znajdowaliśmy, ale musiałam być gotowa na wszystko i na pewno nie chciałam żeby tłum ludzi zobaczył jakiego koloru majtki miałam dzisiaj na sobie.
Gdy nareszcie już pewnie stanęłam na ziemi, Scoot mocno trzasnął drzwiami samochodu, a ja zaczęłam się rozglądać.
Znajdowaliśmy się na wielkim terenie, przysięgam to największy ogród jaki kiedykolwiek widziałam, a przed nami dom. Wielki biały i wyglądający na bardzo drogi dom.
-Chodź za mną- głos Scoota ponownie dotarł do moich uszu
Niechętnie przestałam się rozglądać i powędrowałam za nim. Doszliśmy do drzwi domu przed którymi stał wielki, umięśniony mężczyzna. Scoot podszedł do niego, wymienił z nim parę zdań, po czym drzwi zostały otworzone dla nas. Scoot chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Gdy weszliśmy do środka po prostu nie mogłam się nie zatrzymać. Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, a moja głowa kręciła się we wszystkie strony. O. Mój. Boże. To największy i najbardziej luksusowy dom jaki kiedykolwiek widziałam. Wielka plazma na ścianie, wielkie przestronne miejsce, salon połączony z kuchnią i przedpokojem, szklany stolik, wysokie barowe krzesła w kuchni…
To niestety jedyne rzeczy, które jak na razie udało mi się zarejestrować, ponieważ Scoot ponownie postanowił mi przerwać.
-Chodź, spędzisz tu dużo czasu, więc jeszcze się tym wszystkim pozachwycasz- puścił mi oczko i uśmiechnął się do mnie w ten bezczelny sposób
Ponownie chwycił mnie za rękę, przeszliśmy przez całe to wielkie pomieszczenie i już po chwili znaleźliśmy się na schodach prowadzących na górę.
Ten dom był tak wielki i było w nim tyle drzwi do różnych pomieszczeń, że nawet nie zdążyłam zapamiętać tego wszystkiego. Nawet nie wiedziałam jak nagle znaleźliśmy się na górze i stanęliśmy przed jednymi z drzwi.
-Słuchaj- zaczął Scoot- przypierając mnie do ściany i stając tuż naprzeciwko- Za tymi drzwiami- na chwilę przeniósł wzrok za siebie- Jest twój właściciel- nienawidziłam gdy tak go nazywali, nie jestem psem- On zna już umowę i wszystkie warunki, a jedyne co ty powinnaś wiedzieć to to, że przez najbliższe 5 lat masz się go słuchać, zrozumiałaś?- naparł na mnie- Nic więcej, masz po prostu spełniać każdą z jego zachcianek- jego usta były niebezpiecznie blisko moich- Swoją drogą będzie miał cholerne szczęście, że jako pierwszy będzie cię pieprzył, nie jeden facet chciałby być na jego miejscu- jego dłonie powędrowały na moje pośladki
Stałam bez ruchu czekając aż się ode mnie odsunie. Poza dotykaniem mnie nie mógł zrobić nic więcej. Usłyszałam przypadkiem informacje, że Pan Bieber zażyczył sobie od momentu podpisania umowy aby nikt mnie nie dotykał, ponieważ od tego momentu byłam tylko i wyłącznie jego, chciał żebym była dla niego „czysta”, więc w sumie nie wiem czy nawet to co Scoot robił teraz było w porządku, ale nie mnie to oceniać. Nawet jeśli to i tak nic nie mogłam zrobić, gdybym zwróciła mu na to uwagę prawdopodobnie jedyne co by zrobił to dał mi w twarz, a mi akurat było to zupełnie niepotrzebne.
W końcu gdy skończył mnie obmacywać, podszedł do drzwi i wziął głęboki oddech. Zapukał spokojnie, a potem lekko je uchylił.
-Panie Bieber- jego głos stał się poważny- Już jesteśmy.
Nikt się nie odezwał jednak Scoot wszedł do środka dając mi znak bym szła tuż za nim.
Pokój był ogromny co mnie oczywiście niezbyt zdziwiło biorąc pod uwagę to, że w tym domu każde pomieszczenie takie było. Jednak nigdy nie widziałam takiego pokoju jak ten. Był utrzymany w pewnym… nastroju. Rzeczą która najbardziej rzucała się w oczy były świeczki, tysiące świeczek, które były poustawiane na każdej szafce, półce i przy łóżku. No właśnie… łóżko, a raczej łoże, wielkie, czerwone i z baldachimem, a tuż przed łóżkiem kanapa. Wyglądało to tak jak w salonie tylko, że w salonie przed kanapą zazwyczaj znajduje się telewizor, a tu było to wielkie łóżko, tak jakby ktoś chciał cały czas patrzeć na nie. I na tej właśnie kanapie, siedział mężczyzna jak się domyśliłam „mój nowy właściciel”.
Szłam za Scootem bardzo powoli, a moje serce z każdą sekundą przyspieszało coraz bardziej. Zaraz zobaczę człowieka z którym spędzę kolejne 5 lat mojego życia. Kto by się nie denerwował będąc na moim miejscu?
Scoot stanął tuż przed kanapą, a ja kroczyłam tam powoli i gdy już tam byłam stanęłam bokiem do kanapy dając sobie jeszcze chwile czasu na parę oddechów.
-Feiver to jest właśnie Pan Bieber- na te słowa obróciłam się i po prostu straciłam oddech
Nogi się pode mną ugięły i miałam wrażenie, że jeśli zaraz nie usiądę to zemdleje. Mój żołądek zacisnął się boleśnie, a w gardle pojawiła się ogromna gula.
Czy jestem w niebie, a on jest bogiem?
Zamrugałam parę razy by przekonać się, że człowiek siedzący na kanapie tuż przede mną jest prawdziwy.
Wciąż tam był, nie znikł, nie rozpłynął się… o mój boże…
Miał na sobie garnitur i przysięgam, że wyglądał w nim cholernie dobrze. Jego jasno brązowe włosy były idealnie ułożone, w dłoni trzymał szklankę z alkoholem. Jego czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie jakby chciał zajrzeć w głąb mojej duszy. Siedział tam taki opanowany , przyglądając mi się i naprawdę wyglądał jak jakiś bóg, jakby był zbyt idealny by móc być po prostu zwykłym człowiekiem i mieszkać na tej ziemi.
-Czy ma Pan jakieś pytania dotyczące naszej umowy?- spytał Scoot
Pan Bieber uniósł do góry szklankę i wziął łyk whisky, po czym przecząco pokręcił głową nadal uważnie mi się przypatrując.
-W takim razie- kontynuował Scoot- to wszystko, wpadnę tu tylko na chwilę w tygodniu sprawdzić czy nie ma z nią żadnych kłopotów.
Pan Bieber przeniósł na niego swój wzrok, a jego oczy pociemniały.
-Feiver ma imię i byłoby miło, gdybyś zaczął go używać i nie… nie musisz przychodzić, myślę, że doskonale sobie poradzimy- upił kolejny łyk i znowu patrzył na mnie
A ja? Ja w momencie, gdy usłyszałam jego głos po prostu odpłynęłam. Myślałam, że nie mogę być już bardziej roztrzęsiona, a jednak. Jego głos, taki seksowny, głęboki z lekką chrypą. Coraz bardziej zaczęłam podejrzewać, że on nie istnieje naprawdę.
-Tak jest, bardzo pana przepraszam w takim razie do widzenia- Scoot natychmiast się odezwał, a potem zwrócił się do mnie- Żegnaj Feiver- spojrzał na mnie i na pożegnanie jeszcze bezczelnie się uśmiechnął jak to miał w zwyczaju robić, a potem tak po prostu zniknął
Jedno jest pewne, nie będę za nim tęsknić.
Nadal stałam w tym samym miejscu, a jego oczy ani na chwilę nie opuszczały mojego ciała. Mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja zaczynałam czuć się niezręcznie nie wiedząc co mnie czeka.
Miałam w głowie tysiące pytań.
Co jeśli zaraz weźmie mnie do łóżka? A Co jeśli jednak mu się nie spodobałam? Co jeśli będzie mnie bił? Co jeśli będzie sprawiał mi ból i kazał robić rzeczy których na pewno nie chciałabym robić?
Ze zdenerwowania przygryzłam dolną wargę na co pan Bieber poprawił się na kanapie, a jego oczy zalśniły.
Spuściłam głowę i wpatrywałam się w ziemie czekając na to co zaraz nastąpi.
Wstał z kanapy i zrobił parę kroków po czym jego głos rozniósł się po całym pokoju sprawiając, że przez moje ciało przeszły ciarki.
-Chodź za mną pokaże ci twój pokój
Mój pokój? Będę miała własny pokój?
Nie tego się spodziewałam.
Powędrowałam za nim do drzwi, otworzył je dla mnie i cierpliwie czekał aż wyjdę.
Ja jednak stałam nadal ze spuszczoną głową. Nie byłam jeszcze tak blisko niego jak teraz. Nasze ciała niemal się stykały. Powoli uniosłam głowę i nieśmiało spojrzałam na niego nie wiedząc czy mogę to zrobić bez jego pozwolenia.
Znowu straciłam oddech, zakręciło mi się w głowie, a moje oczy zaszkliły się. Moje ciało reagowało na jego obecność tak dziwnie, a teraz, gdy byłam tak blisko i czułam zapach jego perfum przysięgam myślałam, że zemdleje. Był perfekcyjny w każdym tego słowa znaczeniu.
-Wszystko w porządku?- spytał
Wzięłam głęboki oddech, po czym szybko potakująco kiwnęłam głową i nareszcie opuściłam pomieszczenie.
Szliśmy wzdłuż korytarza do drzwi, które znajdowały się na samym końcu jak się domyśliłam tam właśnie znajdował się mój pokój.
Ponownie mi otworzył i ruchem dłoni zaprosił mnie do środka.
Próbowałam wydusić z siebie chociaż jedno, głupie, krótkie „Dziękuje”, ale to było niemożliwe. Tak jakbym nagle kompletnie zapomniała jak się mówi.
Weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się po ogromnym pomieszczeniu.
Pokój był urządzony jak reszta domu czyli bardzo nowocześnie, dominowała tu biel i brąz, gdzie nie gdzie jednak dało się zauważyć czarne akcenty.
-Tu jest twoja własna łazienka- podszedł do drzwi, które znajdowały się w tym pokoju i otworzył je
Nie musiałam nawet tam zaglądać, bo już oczami wyobraźni wiedziałam, że będzie to wyglądać właśnie tak.
Nie myliłam się.
Wielka wanna i prysznic, wielkie lustro na ścianie, dużo bieli i mocnej czerwieni. Było idealnie.
-Podoba ci się?- spytał nagle pojawiając się tuż za mną
Niemal podskoczyłam, bo nie miałam pojęcia, że jest tak blisko.
Odwróciłam się do niego, ale starałam unikać się jego wzroku, chcąc w końcu skupić się i odezwać.
-Bardzo- szepnęłam i ponownie wbiłam wzrok w podłogę
Nagle poczułam jego palce, delikatnie chwycił mój podbródek i uniósł moją głowę tak bym na niego spojrzała.
-Nie musisz się mnie bać- powiedział, patrząc prosto w moje oczy
Jednak jego dotyk to było dla mnie zbyt wiele, zakręciło mi się w głowię i upadłabym, gdyby mnie nie złapał. Teraz obejmował mnie całą, na pewno nie o to mi chodziło.
Wziął mnie na ręce i dobrze, że przez zawroty głowy niewiele kojarzyłam, bo gdybym była w pełni świadoma pewnie był umarła będą tak blisko niego. Delikatnie położył mnie na łóżku.
-Nic ci nie jest?- spytał od razu, a jego głos był niespokojny
Wzięłam parę głębszych wdechów i próbowałam się uspokoić.
-Nie, wszystko jest dobrze, ja przepraszam- podniosłam się do pozycji siedzącej
Coś takiego nie powinno się zdarzyć, powinnam być zawsze w pełni gotowa by robić to co chciał, a nie mdleć.
-Potrzebujesz wody lub proszka od bólu głowy cokolwiek?- pytał i czułam, że to nie było obojętne, naprawdę się tym przejął
- Nie Justin, niczego nie potrzebuje
Dopiero po chwili dotarło do mnie co takiego powiedziałam i miałam ochotę dać sobie w twarz.
O mój boże czemu jestem taka głupia i nieuważna.
Spojrzałam na niego zestresowana, a moje serce biło jak szalone.
-Przepraszam bardzo proszę pana
On tylko zaśmiał się. Kolejna rzecz, która sprawiła, że zapomniałam jak się oddycha. Jego uśmiech sprawiał, że wyglądał jak zwyczajny chłopak. Mam na myśli, że na moje oko miał około 20, 21 lat, ale w tym garniturze wyglądał na o wiele starszego i poważniejszego, ale gdy się uśmiechnął nagle wszystko się zmieniło. Nawet nie zauważyłam, że kąciki moich ust lekko uniosły się do góry, jego uśmiech był zaraźliwy.
-Nie gniewam się, możesz mi mówić Justin to w końcu moje imię- mrugnął do mnie
Cholera! Czy ten facet zaplanował sobie, że zabije mnie dzisiaj swoją perfekcyjnością?
-Oczywiście- przytaknęłam mu natychmiast starając się by mój głos nie zadrżał
-Czy możesz już wstać?- spytał, po czym chwycił moją dłoń żeby mi pomóc
Ponownie po całym moim ciele rozeszły się te przyjemne ciarki.
Wstałam i wygładziłam moją sukienkę.
-Dziękuje- mruknęłam
Justin wrócił do oprowadzania mnie.
-W szafie oczywiście znajdują się ubrania dla ciebie jeśli coś nie będzie pasować lub nie spodoba ci się po prostu powiedz natychmiast zostanie wymienione
Czy on mnie kupił żebym mu służyła czy żeby mnie rozpieszczać? Nie żeby mi się to nie podobało, ale naprawdę byłam przygotowana na najgorsze wchodząc do tego domu, a teraz coraz bardziej mi się tu podoba, ale nie cieszmy się za wcześnie, nie warto.
-Teraz jeśli pozwolisz pokaże ci resztę domu.
Wyszliśmy z mojego pokoju, a Justin oprowadził mnie po całej górze, po czym zeszliśmy na dół pokazał mi kuchnię oraz salon dodając żebym korzystała ze wszystkich rzeczy, które się tu znajdują i mówiąc, że chce bym czuła się tu dobrze.
Przystanął na chwilę na środku wielkiego holu, po czym rozejrzał się jeszcze raz chyba chcąc się upewnić czy aby na pewno o wszystkim mi powiedział.
-Kobieta stojąca przy drzwiach to Maria, możesz zwracać się do niej w każdej sprawie
Spojrzałam w stronę kobiety w średnim wieku, była ubrana bardzo elegancko, uśmiechnęła się do mnie lekko, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
-Mężczyzna przed drzwiami to Bruce czuwa nad tym aby żadni nieproszeni goście się tu nie dostali, nie musisz się go obawiać. Po za tym czasami przychodzi tu jeszcze sprzątaczka, ogrodnik i parę innych ludzi, po prostu nie zwracaj na nich uwagi. To chyba wszystko.
Wow.
-Masz jakieś pytania?- zwrócił się do mnie
Gdyby tylko wiedział ile ich miałam.
-Ile masz lat?- czemu ja najpierw mówię, potem myślę?
Ponownie tego dnia ujrzałam jego wspaniały uśmiech .
-22
Wiedziałam! Jestem niezła.
-Co konkretnie mam tu robić? Chciałabym wiedzieć jeśli mogę oczywiście bardziej szczegółowo po co tu jestem?
Brawo Feiver, gdyby był jakiś konkurs na największego głupka jaki chodzi po tym świecie to ty z pewnością byś go wygrała.
Przecież to oczywiste po co się kupił, ale cholera byłam ciekawa jego odpowiedzi.
-Masz po prostu tu być, nic więcej
Niewiele mi to wyjaśniło.
-A teraz wybacz mi, ale muszę iść na górę do swojego biura popracować trochę. Porozmawiamy później- powiedziała, po czym odszedł zostawiając mnie samą
Przez chwile stałam bez ruchu nie mogąc znaleźć sobie żadnego miejsca aż w końcu postanowiłam iść do salonu i usiąść na kanapie.
Moja głowa była pełna myśli.
Co się ze mną stanie, gdy Justin przestanie być już moim właścicielem? Odda mnie komuś innemu? Czy jeszcze kiedyś odzyskam wolność? Czy jeszcze kiedyś zobaczę moją rodzinę?
W moim oczach zebrały się łzy i nagle poczułam się bardzo samotna. Poczułam, że to nie jest miejsce w którym powinnam teraz być. Powinnam znajdować się wśród rodziny i przyjaciół i być szczęśliwa.
Jedno jest pewne w tym momencie kompletnie nie wiem czego mam się spodziewać. Zaczynam nowe nieznane życie, moje 5 lat, moje 5 lat z Justinem. 


czytasz = komentujesz 

7 komentarzy:

  1. zapowiada sie ciekawie, czekam na kolejny rozdzial *

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział:-) czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wowowo :o
    Zapowiada się całkiem nieźle. Ja już chce następny! Dzięki za zmianę wyglądu :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. zapowida sie ciekawie :*
    podobne do MDB :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogłam się doczekać 1 rozdziału, chyba codziennie sprawdzałam czy nic nie dodałaś i powoli traciłam nadzieje a tu proszę taka niespodzianka! Ktoś napisał, ze troche podobne do MDB mam nadzieje jednak, że nie chcesz żeby ten blog podobnie wyglądał. 1 rozdział super ugh nie moge sie doczekać następnego mam nadzieje, ze będzie niebawem. A i taka mała sugestia możne byc założyła aska tak dla łatwiejszego kontaktu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie ! Justin wydaje się miły :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brak interpunkcji. Te zdania zlewają się w jedną papkę i jest wielkie masło maślane. Słabo moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń