Siedziałam w czarnej
limuzynie. Nie miałam przy sobie telefonu ani zegarka, prościej mówiąc nie
miałam przy sobie kompletnie nic i nie miałam pojęcia jak długo już jedziemy,
ale ta podróż zdawała się trwać wieczność. Przez przyciemniane szyby w aucie
nie mogłam nawet zobaczyć, gdzie dokładnie znajduje się cel naszej, a może
raczej mojej podróży.
Jedyne co wiedziałam
to, że po 2 latach spędzonych w ciemnym miejscu z paroma innymi dziewczynami
zostałam kupiona. Odbyła się aukcja, po prostu aukcja taka na której musisz jak
najlepiej zaprezentować się aby sprzedać swój produkt tyle, że w tym przypadku
produktem byłyśmy my.
Więzili nas przez 2
lata w jakieś piwnicy czy w czymś takim, ponieważ musiałyśmy osiągnąć
pełnoletność dopiero wtedy mogli nas sprzedać. To wszystko jest popieprzone.
Nie widziałam
człowieka, który mnie kupił. Jedną jedyną informacją jaką na jego temat
uzyskałam jest to, że nazywa się Justin Bieber, nic więcej. Nie wiem ile ma lat
ani gdzie mieszka, kompletnie nic. Powiedzieli tylko to jedno zdanie „Od
dzisiaj twoim właścicielem na kolejne 5 lat będzie Pan Justin Bieber.”
Nagle samochód
przystanął na chwilę i słychać było piknięcie. Zapewne ten dźwięk pochodził od
bramy, a my w tym momencie czekaliśmy aż się otworzy. Ruszyliśmy i po paru
metrach zatrzymaliśmy się, a silnik auta został zgaszony.
Drzwi od mojej
strony zostały otworzone, a ja poczułam chłodny wiatr na moich nogach. Miałam
na sobie dość krótką sukienkę, a dzisiejszy dzień na pewno nie należał do
słonecznych.
-Wysiadaj!-
usłyszałam nagle zdenerwowany głos Scoota
Wygramoliłam się w
końcu z auta przytrzymując moją sukienkę, żeby nie podwinęła mi się za bardzo.
Nie wiedziałam gdzie się znajdowaliśmy, ale musiałam być gotowa na wszystko i
na pewno nie chciałam żeby tłum ludzi zobaczył jakiego koloru majtki miałam
dzisiaj na sobie.
Gdy nareszcie już
pewnie stanęłam na ziemi, Scoot mocno trzasnął drzwiami samochodu, a ja
zaczęłam się rozglądać.
Znajdowaliśmy się na
wielkim terenie, przysięgam to największy ogród jaki kiedykolwiek widziałam, a
przed nami dom. Wielki biały i wyglądający na bardzo drogi dom.
-Chodź za mną- głos
Scoota ponownie dotarł do moich uszu
Niechętnie
przestałam się rozglądać i powędrowałam za nim. Doszliśmy do drzwi domu przed
którymi stał wielki, umięśniony mężczyzna. Scoot podszedł do niego, wymienił z
nim parę zdań, po czym drzwi zostały otworzone dla nas. Scoot chwycił mnie za
rękę i pociągnął za sobą.
Gdy weszliśmy do
środka po prostu nie mogłam się nie zatrzymać. Otworzyłam szeroko usta ze
zdziwienia, a moja głowa kręciła się we wszystkie strony. O. Mój. Boże. To
największy i najbardziej luksusowy dom jaki kiedykolwiek widziałam. Wielka
plazma na ścianie, wielkie przestronne miejsce, salon połączony z kuchnią i
przedpokojem, szklany stolik, wysokie barowe krzesła w kuchni…
To niestety jedyne
rzeczy, które jak na razie udało mi się zarejestrować, ponieważ Scoot ponownie
postanowił mi przerwać.
-Chodź, spędzisz tu
dużo czasu, więc jeszcze się tym wszystkim pozachwycasz- puścił mi oczko i
uśmiechnął się do mnie w ten bezczelny sposób
Ponownie chwycił
mnie za rękę, przeszliśmy przez całe to wielkie pomieszczenie i już po chwili
znaleźliśmy się na schodach prowadzących na górę.
Ten dom był tak
wielki i było w nim tyle drzwi do różnych pomieszczeń, że nawet nie zdążyłam
zapamiętać tego wszystkiego. Nawet nie wiedziałam jak nagle znaleźliśmy się na
górze i stanęliśmy przed jednymi z drzwi.
-Słuchaj- zaczął
Scoot- przypierając mnie do ściany i stając tuż naprzeciwko- Za tymi drzwiami-
na chwilę przeniósł wzrok za siebie- Jest twój właściciel- nienawidziłam gdy
tak go nazywali, nie jestem psem- On zna już umowę i wszystkie warunki, a
jedyne co ty powinnaś wiedzieć to to, że przez najbliższe 5 lat masz się go
słuchać, zrozumiałaś?- naparł na mnie- Nic więcej, masz po prostu spełniać
każdą z jego zachcianek- jego usta były niebezpiecznie blisko moich- Swoją
drogą będzie miał cholerne szczęście, że jako pierwszy będzie cię pieprzył, nie
jeden facet chciałby być na jego miejscu- jego dłonie powędrowały na moje
pośladki
Stałam bez ruchu czekając
aż się ode mnie odsunie. Poza dotykaniem mnie nie mógł zrobić nic więcej.
Usłyszałam przypadkiem informacje, że Pan Bieber zażyczył sobie od momentu
podpisania umowy aby nikt mnie nie dotykał, ponieważ od tego momentu byłam
tylko i wyłącznie jego, chciał żebym była dla niego „czysta”, więc w sumie nie
wiem czy nawet to co Scoot robił teraz było w porządku, ale nie mnie to
oceniać. Nawet jeśli to i tak nic nie mogłam zrobić, gdybym zwróciła mu na to
uwagę prawdopodobnie jedyne co by zrobił to dał mi w twarz, a mi akurat było to
zupełnie niepotrzebne.
W końcu gdy skończył
mnie obmacywać, podszedł do drzwi i wziął głęboki oddech. Zapukał spokojnie, a
potem lekko je uchylił.
-Panie Bieber- jego
głos stał się poważny- Już jesteśmy.
Nikt się nie odezwał
jednak Scoot wszedł do środka dając mi znak bym szła tuż za nim.
Pokój był ogromny co
mnie oczywiście niezbyt zdziwiło biorąc pod uwagę to, że w tym domu każde
pomieszczenie takie było. Jednak nigdy nie widziałam takiego pokoju jak ten.
Był utrzymany w pewnym… nastroju. Rzeczą która najbardziej rzucała
się w oczy były świeczki, tysiące świeczek, które były poustawiane na każdej
szafce, półce i przy łóżku. No właśnie… łóżko, a raczej łoże, wielkie, czerwone
i z baldachimem, a tuż przed łóżkiem kanapa. Wyglądało to tak jak w salonie
tylko, że w salonie przed kanapą zazwyczaj znajduje się telewizor, a tu było to
wielkie łóżko, tak jakby ktoś chciał cały czas patrzeć na nie. I na tej właśnie
kanapie, siedział mężczyzna jak się domyśliłam „mój nowy właściciel”.
Szłam za Scootem
bardzo powoli, a moje serce z każdą sekundą przyspieszało coraz bardziej. Zaraz
zobaczę człowieka z którym spędzę kolejne 5 lat mojego życia. Kto by się nie
denerwował będąc na moim miejscu?
Scoot stanął tuż
przed kanapą, a ja kroczyłam tam powoli i gdy już tam byłam stanęłam bokiem do
kanapy dając sobie jeszcze chwile czasu na parę oddechów.
-Feiver to jest
właśnie Pan Bieber- na te słowa obróciłam się i po prostu straciłam
oddech
Nogi się pode mną
ugięły i miałam wrażenie, że jeśli zaraz nie usiądę to zemdleje. Mój żołądek
zacisnął się boleśnie, a w gardle pojawiła się ogromna gula.
Czy jestem w niebie,
a on jest bogiem?
Zamrugałam parę razy
by przekonać się, że człowiek siedzący na kanapie tuż przede mną jest
prawdziwy.
Wciąż tam był, nie
znikł, nie rozpłynął się… o mój boże…
Miał na sobie
garnitur i przysięgam, że wyglądał w nim cholernie dobrze. Jego jasno brązowe włosy były idealnie
ułożone, w dłoni trzymał szklankę z alkoholem. Jego czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie jakby chciał zajrzeć w
głąb mojej duszy. Siedział tam taki opanowany , przyglądając mi się i naprawdę
wyglądał jak jakiś bóg, jakby był zbyt idealny by móc być po prostu zwykłym
człowiekiem i mieszkać na tej ziemi.
-Czy ma Pan jakieś
pytania dotyczące naszej umowy?- spytał Scoot
Pan Bieber uniósł do
góry szklankę i wziął łyk whisky, po czym przecząco pokręcił głową nadal
uważnie mi się przypatrując.
-W takim razie-
kontynuował Scoot- to wszystko, wpadnę tu tylko na chwilę w tygodniu sprawdzić
czy nie ma z nią żadnych kłopotów.
Pan Bieber przeniósł
na niego swój wzrok, a jego oczy pociemniały.
-Feiver ma imię i
byłoby miło, gdybyś zaczął go używać i nie… nie musisz przychodzić, myślę, że
doskonale sobie poradzimy- upił kolejny łyk i znowu patrzył na mnie
A ja? Ja w momencie,
gdy usłyszałam jego głos po prostu odpłynęłam. Myślałam, że nie mogę być już
bardziej roztrzęsiona, a jednak. Jego głos, taki seksowny, głęboki z lekką
chrypą. Coraz bardziej zaczęłam podejrzewać, że on nie istnieje naprawdę.
-Tak jest, bardzo
pana przepraszam w takim razie do widzenia- Scoot natychmiast się odezwał, a
potem zwrócił się do mnie- Żegnaj Feiver- spojrzał na mnie i na pożegnanie
jeszcze bezczelnie się uśmiechnął jak to miał w zwyczaju robić, a potem tak po
prostu zniknął
Jedno jest pewne,
nie będę za nim tęsknić.
Nadal stałam w tym
samym miejscu, a jego oczy ani na chwilę nie opuszczały mojego ciała. Mierzył
mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja zaczynałam czuć się niezręcznie nie wiedząc
co mnie czeka.
Miałam w głowie
tysiące pytań.
Co jeśli zaraz
weźmie mnie do łóżka? A Co jeśli jednak mu
się nie spodobałam? Co jeśli będzie mnie bił? Co jeśli będzie sprawiał mi ból i kazał robić
rzeczy których na pewno nie chciałabym robić?
Ze zdenerwowania
przygryzłam dolną wargę na co pan Bieber poprawił się na kanapie, a jego oczy
zalśniły.
Spuściłam głowę i
wpatrywałam się w ziemie czekając na to co zaraz nastąpi.
Wstał z kanapy i
zrobił parę kroków po czym jego głos rozniósł się po całym pokoju sprawiając,
że przez moje ciało przeszły ciarki.
-Chodź za mną pokaże
ci twój pokój
Mój pokój? Będę
miała własny pokój?
Nie tego się
spodziewałam.
Powędrowałam za nim
do drzwi, otworzył je dla mnie i cierpliwie czekał aż wyjdę.
Ja jednak stałam
nadal ze spuszczoną głową. Nie byłam jeszcze tak blisko niego jak teraz. Nasze
ciała niemal się stykały. Powoli uniosłam głowę i nieśmiało spojrzałam na niego
nie wiedząc czy mogę to zrobić bez jego pozwolenia.
Znowu straciłam
oddech, zakręciło mi się w głowie, a moje oczy zaszkliły się. Moje ciało
reagowało na jego obecność tak dziwnie, a teraz, gdy byłam tak blisko i czułam
zapach jego perfum przysięgam myślałam, że zemdleje. Był perfekcyjny w każdym
tego słowa znaczeniu.
-Wszystko w
porządku?- spytał
Wzięłam głęboki
oddech, po czym szybko potakująco kiwnęłam głową i nareszcie opuściłam
pomieszczenie.
Szliśmy wzdłuż
korytarza do drzwi, które znajdowały się na samym końcu jak się domyśliłam tam
właśnie znajdował się mój pokój.
Ponownie mi otworzył
i ruchem dłoni zaprosił mnie do środka.
Próbowałam wydusić z
siebie chociaż jedno, głupie, krótkie „Dziękuje”, ale to było niemożliwe. Tak
jakbym nagle kompletnie zapomniała jak się mówi.
Weszłam do środka i
zaczęłam rozglądać się po ogromnym pomieszczeniu.
Pokój był urządzony
jak reszta domu czyli bardzo nowocześnie, dominowała tu biel i brąz, gdzie nie
gdzie jednak dało się zauważyć czarne akcenty.
-Tu jest twoja
własna łazienka- podszedł do drzwi, które znajdowały się w tym pokoju i
otworzył je
Nie musiałam nawet
tam zaglądać, bo już oczami wyobraźni wiedziałam, że będzie to wyglądać właśnie
tak.
Nie myliłam się.
Wielka wanna i
prysznic, wielkie lustro na ścianie, dużo bieli i mocnej czerwieni. Było
idealnie.
-Podoba ci się?-
spytał nagle pojawiając się tuż za mną
Niemal podskoczyłam,
bo nie miałam pojęcia, że jest tak blisko.
Odwróciłam się do
niego, ale starałam unikać się jego wzroku, chcąc w końcu skupić się i odezwać.
-Bardzo- szepnęłam i
ponownie wbiłam wzrok w podłogę
Nagle poczułam jego
palce, delikatnie chwycił mój podbródek i uniósł moją głowę tak bym na niego
spojrzała.
-Nie musisz się mnie
bać- powiedział, patrząc prosto w moje oczy
Jednak jego dotyk to
było dla mnie zbyt wiele, zakręciło mi się w głowię i upadłabym, gdyby mnie nie
złapał. Teraz obejmował mnie całą, na pewno nie o to mi chodziło.
Wziął mnie na ręce i
dobrze, że przez zawroty głowy niewiele kojarzyłam, bo gdybym była w pełni
świadoma pewnie był umarła będą tak blisko niego. Delikatnie położył mnie na
łóżku.
-Nic ci nie jest?-
spytał od razu, a jego głos był niespokojny
Wzięłam parę
głębszych wdechów i próbowałam się uspokoić.
-Nie, wszystko jest
dobrze, ja przepraszam- podniosłam się do pozycji siedzącej
Coś takiego nie
powinno się zdarzyć, powinnam być zawsze w pełni gotowa by robić to co chciał,
a nie mdleć.
-Potrzebujesz wody
lub proszka od bólu głowy cokolwiek?- pytał i czułam, że to nie było obojętne,
naprawdę się tym przejął
- Nie Justin,
niczego nie potrzebuje
Dopiero po chwili
dotarło do mnie co takiego powiedziałam i miałam ochotę dać sobie w twarz.
O mój boże czemu
jestem taka głupia i nieuważna.
Spojrzałam na niego
zestresowana, a moje serce biło jak szalone.
-Przepraszam bardzo
proszę pana
On tylko zaśmiał
się. Kolejna rzecz, która sprawiła, że zapomniałam jak się oddycha. Jego
uśmiech sprawiał, że wyglądał jak zwyczajny chłopak. Mam na myśli, że na moje
oko miał około 20, 21 lat, ale w tym garniturze wyglądał na o wiele starszego i
poważniejszego, ale gdy się uśmiechnął nagle wszystko się zmieniło. Nawet nie
zauważyłam, że kąciki moich ust lekko uniosły się do góry, jego uśmiech był
zaraźliwy.
-Nie gniewam się,
możesz mi mówić Justin to w końcu moje imię- mrugnął do mnie
Cholera! Czy ten
facet zaplanował sobie, że zabije mnie dzisiaj swoją perfekcyjnością?
-Oczywiście-
przytaknęłam mu natychmiast starając się by mój głos nie zadrżał
-Czy możesz już
wstać?- spytał, po czym chwycił moją dłoń żeby mi pomóc
Ponownie po całym
moim ciele rozeszły się te przyjemne ciarki.
Wstałam i
wygładziłam moją sukienkę.
-Dziękuje- mruknęłam
Justin wrócił do
oprowadzania mnie.
-W szafie oczywiście
znajdują się ubrania dla ciebie jeśli coś nie będzie pasować lub nie spodoba ci
się po prostu powiedz natychmiast zostanie wymienione
Czy on mnie kupił
żebym mu służyła czy żeby mnie rozpieszczać? Nie żeby mi się to nie podobało,
ale naprawdę byłam przygotowana na najgorsze wchodząc do tego domu, a teraz
coraz bardziej mi się tu podoba, ale nie cieszmy się za wcześnie, nie warto.
-Teraz jeśli
pozwolisz pokaże ci resztę domu.
Wyszliśmy z mojego
pokoju, a Justin oprowadził mnie po całej górze, po czym zeszliśmy na dół
pokazał mi kuchnię oraz salon dodając żebym korzystała ze wszystkich rzeczy,
które się tu znajdują i mówiąc, że chce bym czuła się tu dobrze.
Przystanął na chwilę
na środku wielkiego holu, po czym rozejrzał się jeszcze raz chyba chcąc się
upewnić czy aby na pewno o wszystkim mi powiedział.
-Kobieta stojąca
przy drzwiach to Maria, możesz zwracać się do niej w każdej sprawie
Spojrzałam w stronę
kobiety w średnim wieku, była ubrana bardzo elegancko, uśmiechnęła się do mnie
lekko, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
-Mężczyzna przed
drzwiami to Bruce czuwa nad tym aby żadni nieproszeni goście się tu nie
dostali, nie musisz się go obawiać. Po za tym czasami przychodzi tu jeszcze
sprzątaczka, ogrodnik i parę innych ludzi, po prostu nie zwracaj na nich uwagi.
To chyba wszystko.
Wow.
-Masz jakieś
pytania?- zwrócił się do mnie
Gdyby tylko wiedział
ile ich miałam.
-Ile masz lat?-
czemu ja najpierw mówię, potem myślę?
Ponownie tego dnia
ujrzałam jego wspaniały uśmiech .
-22
Wiedziałam! Jestem
niezła.
-Co konkretnie mam
tu robić? Chciałabym wiedzieć jeśli mogę oczywiście bardziej szczegółowo po co
tu jestem?
Brawo Feiver, gdyby
był jakiś konkurs na największego głupka jaki chodzi po tym świecie to ty z
pewnością byś go wygrała.
Przecież to
oczywiste po co się kupił, ale cholera byłam ciekawa jego odpowiedzi.
-Masz po prostu tu
być, nic więcej
Niewiele mi to
wyjaśniło.
-A teraz wybacz mi,
ale muszę iść na górę do swojego biura popracować trochę. Porozmawiamy później-
powiedziała, po czym odszedł zostawiając mnie samą
Przez chwile stałam
bez ruchu nie mogąc znaleźć sobie żadnego miejsca aż w końcu postanowiłam iść
do salonu i usiąść na kanapie.
Moja głowa była
pełna myśli.
Co się ze mną
stanie, gdy Justin przestanie być już moim właścicielem? Odda mnie komuś
innemu? Czy jeszcze kiedyś odzyskam wolność? Czy jeszcze kiedyś zobaczę moją
rodzinę?
W moim oczach
zebrały się łzy i nagle poczułam się bardzo samotna. Poczułam, że to nie jest
miejsce w którym powinnam teraz być. Powinnam znajdować się wśród rodziny i
przyjaciół i być szczęśliwa.
Jedno jest pewne w
tym momencie kompletnie nie wiem czego mam się spodziewać. Zaczynam nowe
nieznane życie, moje 5 lat, moje 5 lat z Justinem.
czytasz = komentujesz
zapowiada sie ciekawie, czekam na kolejny rozdzial *
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:-) czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńWowowo :o
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem nieźle. Ja już chce następny! Dzięki za zmianę wyglądu :) x
zapowida sie ciekawie :*
OdpowiedzUsuńpodobne do MDB :)
Nie mogłam się doczekać 1 rozdziału, chyba codziennie sprawdzałam czy nic nie dodałaś i powoli traciłam nadzieje a tu proszę taka niespodzianka! Ktoś napisał, ze troche podobne do MDB mam nadzieje jednak, że nie chcesz żeby ten blog podobnie wyglądał. 1 rozdział super ugh nie moge sie doczekać następnego mam nadzieje, ze będzie niebawem. A i taka mała sugestia możne byc założyła aska tak dla łatwiejszego kontaktu?
OdpowiedzUsuńNareszcie ! Justin wydaje się miły :)
OdpowiedzUsuńBrak interpunkcji. Te zdania zlewają się w jedną papkę i jest wielkie masło maślane. Słabo moim zdaniem.
OdpowiedzUsuń