sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 2

Cały dzień spędziłam po prostu siedząc i wpatrując się w telewizor. Justin cały czas pracował. Zjedliśmy razem tylko kolacje nie wiele przy niej rozmawiając. Za to on ponownie nie spuszczał ze mnie swojego wzroku, tak jakby chciał się mnie nauczyć na pamięć.
Po kolacji znów wrócił do biura, a ja zaczęłam zastanawiać się czy teraz każdy mój dzień będzie wyglądał właśnie tak.
Udałam się na górę do mojego pokoju nie wiedząc za bardzo czym mam się zająć, więc postanowiłam już się położyć.
Weszłam do środka i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. Miał styl i cholernie mi się podobał. Zaczęłam podchodzić do różnych szafek chcąc się dowiedzieć gdzie znajduje się coś w czym mogłabym spać. Gdy nareszcie znalazłam odpowiedni mebel zaczęłam wyjmować z niego różne rzeczy, które jednak niewiele się od siebie różniły. Mianowicie były tam tylko koszule nocne, ale nie takie zwyczajne. Jestem pewna, że odkrywały o wiele więcej niż powinny. Wszystkie były bardzo krótkie i miały koronki do tego były tam też stringi i parę zwykłych bluzek na ramiączka, ale do ich zestawu były również bardzo krótkie spodenki.
Westchnęłam tylko i przypomniałam sobie słowa Justina, że jeśli coś nie będzie mi się podobało to zostanie wymienione, ale przecież nie mogłam zacząć narzekać już pierwszego dnia tutaj.
Zdecydowałam się na jedną z tych koszul, wybierając tą która wydała mi się najdłuższa i miała najmniej koronek do tego wzięłam jedne z tych krótkich spodenek, bo nie byłam przekonana co do stringów.
Zabrałam to ze sobą do łazienki, po czym wzięłam szybki prysznic. Chwila odprężenia po tym długim dniu.
Ubrałam się w wybrane przeze mnie rzeczy i tak jak myślałam ta koszula nie zakrywała wiele, można powiedzieć, że te spodenki mnie ratowały.
Wyszłam z łazienki i usiadłam na brzegu łóżka. Zerknęłam na zegarek który stał na szafce nocnej zauważając godzinę 19:50. Chyba jeszcze nigdy w życiu tak wcześnie nie kładłam się spać. Zazwyczaj wieczorami zawsze wychodziłam gdzieś ze znajomymi, a jeśli akurat nikt nie mógł zostawałam w domu i czytałam książki. Lubię czytać, chociaż ostatni raz miałam w ręku książkę 2 lata temu, ale jestem pewna, że w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Myśląc o tym od razu rozejrzałam się po pokoju chcąc sprawić czy jest tu coś co mogłabym poczytać, jednak niestety nic nie znalazłam.
Miałam już zamiar naprawdę się położyć i pójść spać, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę- głos mi zadrżał
Drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł Justin.
Wyprostowałam się wpatrywałam w niego czekając co ma mi do powiedzenia.
Podszedł w moją stronę.
-Obudziłem cię?-jego głos był jeszcze bardziej zachrypnięty niż dzisiaj rano, nie ukrywam, że mi podobało mi się to
-Nie, ja dopiero miałam zamiar się położyć
Zrobił jeszcze parę kroków w moją stronę po czym usiadł obok mnie na łóżku i złożył ręce jak do modlitwy.
-Skończyłeś już pracę na dziś?- to nie twój zasrany interes Feiver
Cholera wiem, że to nie była moja sprawa, ale mówiłam cokolwiek byle tylko zatrzymać go przy sobie i nie zostać znowu sama w tych czterech ścianach.
Spojrzał na mnie i zlustrował to w co byłam ubrana.
-Tak i chciałem cię przeprosić, że twój dzisiejszy dzień tak wyglądał. Powinienem poświęcić ci więcej czasu albo chociaż zorganizować go tak byś się nie nudziła.
Dlaczego on mnie przepraszał? Dlaczego liczył się z moimi uczuciami?
Niektóre dziewczyny, które poznałam po porwaniu miały już kiedyś właścicieli i opowiadały jak to wszystko wygląda i na pewno w żadnym stopniu nie przypominało to tego ci robił Justin.
-Nic nie szkodzi, jestem twoją własnością, nie przejmuj się mną- podkreśliłam te słowa chociaż właściwie nie wiedziałam dlaczego
Szczerze? Chyba nie mogłam odnaleźć się w tym, że był dla mnie taki miły. Mój mózg nastawił się na coś innego czułam się oszukana w tym przypadku akurat pozytywnie, ale po prostu tak reagowałam sama jeszcze do końca nie wiedząc dlaczego.
Nagle Justin zbliżył się do mnie i przystawił usta do mojego ucha na co zadrżałam.
-Po prostu jesteś moja i chce żeby było ci ze mną dobrze- poczułam jego ciepły oddech na mojej skórze
Zaniemówiłam, a moje serce zatrzymało się.
Odsunął się ode mnie po czym położył mi dłoń na kolanie.
Nie mogłam nawet przełknąć śliny w moim gardle panowała susza. Siedziałam bez ruchu i przypatrywałam się temu co robi.
Sunął dłonią coraz wyżej podwijając mi tym samym koszulę i ukazując krótkie spodenki.
-To chyba nie jest komplet?- powiedział gdy spojrzał na nie
Przełknęłam ślinę.
-N-nie- zająkałam się- Zmienię to jeśli chcesz
Wstałam z łóżka i już byłam gotowa iść szukać stringów, które były w komplecie do tej koszuli, gdy nagle zatrzymał mnie jego głos.
-Nie musisz
Stałam tuż naprzeciwko niego.
-Po prostu je zdejmij, teraz- bardzo wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo
O mój boże.
Zrobiło mi się cholernie gorąca, miałam wrażenie, że zaraz spłonę.
A on siedział taki spokojny i po prostu patrzył na mnie czekając aż wykonam jego polecenie.
Na chwile przymknęłam oczy i zrobiłam to co kazał.
Ta koszula ledwo zakrywała mi tyłek.
-A teraz usiądź-wskazał na swoje kolana
Niepewnie podeszłam do niego i delikatnie usiadłam na jednym jego kolanie podpierając się nogami tak by nie było mu zbyt ciężko.
Spojrzał na mnie i pokręcił głową.
-Nie tak- powiedział
Nie miałam czasu nawet na to aby zejść i usiąść tak jak chciał ponieważ on chwycił mnie za drugą nogę przerzucił ją sobie przez kolana i już po chwili siedziałam na nim okrakiem. Myśl, że nie miałam na sobie w tym momencie żadnych majtek, a ta koszula podwinęła mi się o wiele za wysoko sprawiała, że czułam się niezręcznie.
I jeszcze to, że byłam tak blisko niego to było zbyt wiele.
Patrzył na mnie co chwila oblizując swoje wargi, po czym przystawił usta tuż do mojego ucha.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię pieprzyć tu i teraz- jego seksowny głos dotarł do moich uszu
Gdybym teraz stała jestem pewna, że zemdlałabym, moje nogi w tym momencie były jak z waty, miałam trudności z oddychaniem, szczerze czułam jakbym zaraz miała się udusić.
Czy on naprawdę to powiedział czy ja po prostu sobie to wyobraziłam?
Czułam jego ciepły oddech na swojej szyi i zastanawiałam się czemu nie robi tego co tak bardzo chciał. Przecież mógł, mógł zrobić ze mną cokolwiek zechciał.
-Zatańcz dla mnie- powiedział nagle i delikatnie zsunął mnie ze swoich kolan
Rozsiadł się wygodnie na łóżku i wpatrywał się we mnie tak jakby czekając kiedy przedstawienie się zacznie.
Stałam tuż przed nim mając na sobie tylko skrawek materiału, który nie zakrywał zbyt wiele i jeśli zaczęłabym tańczyć on wszystko by zobaczył.
-Ja… ja nie potrafię- szepnęłam
Stałam tam taka skulona wyglądając zapewne jak 7 nieszczęść i patrzyłam wszędzie byleby tylko uniknąć jego wzroku.
-Wiem, że potrafisz- jego głos był coraz bardziej zmysłowy
„Cały dzień zastanawiałaś się dlaczego jest dla ciebie taki miły i uważałaś, że to dziwne to teraz masz!” Krzyczał głos w mojej głowie
Najgorsze było to, że miał racje. Właśnie na to byłam gotowa, właśnie tego się spodziewałam, ale cholera cofam to. Chce żeby Justin znów był dla mnie miły.
-Feiver…- jego głos stawał się niecierpliwy
W moich oczach zebrały się łzy.
Stałam przed nim taka bezbronna, taka zwyczajna podczas gdy on wyglądał jak Bóg seksu. Bałam się, że jeśli zrobię coś głupiego to on odeśle mnie z powrotem albo odda komuś kto będzie mnie traktował 100 razy gorzej.
Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły powoli lecieć łzy.
-Ja nie potrafię Justin-szepnęłam
Już po chwili płakałam dosłownie krztusząc się łzami.
Spuściłam głowę i po prostu płakałam. Wiem, że w tym momencie byłam żałosna i że takie coś nigdy nie powinno mieć miejsca, ale cholera te wszystkie emocje które były we mnie w końcu kiedyś musiały wybuchnąć.
Nagle poczułam, że staje tuż przede mną, a jego ramiona zaciskają się wokół mnie.
-Ciii… nie płacz proszę, przepraszam- mówił spokojnym głosem wodząc dłońmi po moich plecach
Wtuliłam się w niego i płakałam nie tylko dlatego, że nie wykonałam jego polecenia i pewnie teraz pomyśli, że jestem jakaś nienormalna, ale też dlatego, że to wszystko mnie już przerastało. Chciałam po prostu wrócić do domu nic więcej.
-Nie chciałem żebyś przeze mnie płakała skarbie- poczułam jego wargi na moim mokrym od łez policzku
„Skarbie” fala ciepła rozlała się po całym moim ciele, gdy to słowo wyszło z jego ust tym bardziej, że było ono skierowane do mnie.
Chwycił mnie za dłoń, a ja ścisnęłam ją jeszcze mocniej.
Pomógł położyć mi się do łóżka, nakrył mnie kołdrą i usiadł obok mnie. Cały czas mocno ściskałam jego dłoń chcąc mieć kogoś przy sobie.
Powoli uspokajałam się, a moje powieki robiły się coraz cięższe. Ostatnie co pamiętam przed zaśnięciem to dłoń Justina na moim policzku. Delikatnie mnie po nim gładził.
-Przepraszam
Powiedział prawie szeptem, a chwilę potem zasnęłam.
***
Obudziłam się pierwszy raz w tym nowym miejscu. Przez chwile czułam się jakbym nadal spała, a to był tylko zwykły sen. Jednak gdy uniosłam się do pozycji siedzącej i powoli zaczynałam przypominać sobie cały wczorajszy dzień dotarło do mnie, że to jednak rzeczywistość.
Ziewnęłam i leniwie usiadłam na skraju łóżka. Siedziałam tak chwilę zastanawiając się co przyniesie mi dzisiejszy dzień.
W końcu postanowiłam wstać i poszukać jakiś rzeczy w które mogłabym się ubrać. No, bo co niby innego miałam zrobić? Siedzieć i znów zamartwiać się, że jestem z dala od domu i rodziny? I tak nic z tym nie zrobię. Takie będzie moje życie przynajmniej przez najbliższe 5 lat i nic tego nie zmieni.
Podeszłam do ogromnej szafy, gdzie znajdowało się mnóstwo ciuchów i wszystkie bez wyjątku były moje. Otworzyłam ją, a moje źrenice powiększyły się.
Tylu pieprzonych ciuchów nie widziałam w całym swoim życiu.
To było jak mój własny sklep.
Zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego i w miarę zwyczajnego na dzisiejszy dzień. Chociaż może Justin ma na dzisiaj inne plany, może gdzieś wyjdziemy. Nie mam pojęcia jak mam się ubrać.
Zamknęłam szafę, szybko włożyłam krótkie spodenki i wyszłam z pokoju. Chciałam poszukać Justina i spytać jaki strój będzie odpowiedni na dziś. Już się bałam, że będę musiała biegać po całym tym ogromnym domu i pewnie przy okazji zgubię się parę razy, ale życie jednak postanowiło mi ułatwić sprawę, bo gdy tylko wyszłam z pokoju Justin wyszedł z pokoju tuż obok.
Próbował zapiąć sobie dość duży, srebrny zegarek.
-Witaj Feiver, jak się spało?- posłał mi swój czarujący uśmiech
Czy on już od samego rana musi sprawiać, że zapominam jak się oddycha?
-Dziękuje, dobrze. Czy tu jest twoje biuro?- wskazałam na drzwi z których właśnie przed chwilą wyszedł
„Miałaś nie zadawać tyle pytań, jesteś zbyt ciekawska”- głos w mojej głowie krzyczał na mnie
-Nie, to moja sypialna
-Tak blisko mojego pokoju- powiedziałam od razu wcale tego nie chcąc
„Dziewczyno dlaczego ty masz problem z utrzymaniem swoich myśli w głowie?”
-Tak, w razie czego mogę natychmiast się u ciebie zjawić- jego oczy zalśniły
W razie czego?
„Brawo Feiver! Pomyślałaś to, ale nie powiedziałaś na głos, oby tak dalej”
-Czy mogłabyś mi pomóc?- spytał uprzejmie, po czym podszedł do mnie dał mi zegarek i wystawił lewą rękę
-Oczywiście- przytaknęłam biorąc od niego zegarek
Cholera był ciężki jak na taką małą rzecz.
-Gotowe- powiedziałam, gdy tylko go zapięłam i lekko się do niego uśmiechnęłam co on od razu odwzajemnił
Oddalił się trochę po czym stanął jak jakiś model.
-Jak wyglądam?- spytał i czekał na moją reakcje
Stałam i nie mogłam oderwać od niego wzroku.
„Wyglądasz jak Bóg seksu, tak, że chciałabym cię pocałować lub po prostu przytulić i już nigdy nie puszczać, wyglądasz kurewsko dobrze i nigdy w życiu nie widziałam faceta tak cholernie przystojnego jak ty”
Biorąc pod uwagę to, że miałam problem z niemówieniem moich myśli na głos na pewno nie powinnam myśleć czegoś takiego.
-Wyglądasz dobrze, naprawdę bardzo dobrze- wydusiłam w końcu te parę słów, które i tak choć w połowie nie oddawały tego jak cholernie dobrze on wyglądał
-To świetnie, bo mam dzisiaj bardzo ważne spotkanie i sama rozumiesz- przejechał językiem po swoich wargach
Już prawie zapomniałam po co chciałam się z nim widzieć.
-Justin może to głupio zabrzmi, ale ja nie wiem w co mam się ubrać? Czy będziemy gdzieś dzisiaj wychodzić?
-Nie, ale nie będzie mnie dzisiaj w domu prawie cały dzień, więc zaprosiłem ci gościa abyś się nie nudziła
Zaczął iść do mojego pokoju, a ja powędrowałam tuż za nim.
-Mogę wiedzieć kto to taki?- szczerze bałam się co on wykombinował i kogo tu zaprosił
Wszedł do pokoju po czym stanął przed moją szafą i od razy chwycił jakąś rzecz tak jakby znał te wszystkie ubrania na pamięć.
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie-podał mi wybrany przez niego ciuch
Była to bardzo ładna czarna sukienka. Przyłożyłam ją do swojego ciała stwierdzając, że będzie sięgać mi gdzieś do kolan. Cieszyłam się, że wybrał właśnie ją, a nie coś cholernie krótkiego i obcisłego.
-Zaraz przyjdzie do ciebie fryzjerka i makijażystka, zajmą się tobą i pomogą ci dobrać jakąś biżuterie do tej sukienki. Ja będę czekał na dole, zejdź od razu, gdy tylko będziesz gotowa.
Nawet nie dał mi nic powiedzieć, bo gdy tylko skończył wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie sama kompletnie zszokowaną.
Fryzjerka? Makijażystka? Albo to jakiś naprawdę bardzo ważny gość albo w życiu Justina to normalność i to po prostu ja nie jestem do tego przyzwyczajona.
Siedziałam w mojej łazience przed tym ogromnym lustrem i nie musiałam robić kompletnie nic.
Trzy osoby skakały wokół mnie jakbym była co najmniej jakąś gwiazdą filmową światowego formatu.
Podczas, gdy tak naprawdę byłam zwykłą dziewczyną nieprzyzwyczajoną do takiego traktowania.
Zrobiono mi wysokiego koka i delikatny makijaż, a do sukienki dobrano czarne szpilki. Nie lubiłam i nie umiałam chodzić w takich butach, ale cóż nie miałam innego wyjścia.
Gdy już wszyscy opuścili mój pokój stanęłam przed lustrem i nie mogłam uwierzyć, że osoba, którą w nim widzę to właśnie ja. Wyglądałam bardzo elegancko i szczerze powiem, że chyba pasowało to do mnie.
Powoli opuściłam mój pokój z myślą, że mam do pokonania tyle schodów. Raz się potknęłam, ale w ostatniej chwili udało mi się złapać równowagę. Gdy w końcu znalazłam się na dole cała i w jednym kawałku szczerze mówiąc oczekiwałam jakieś nagrody za to czego właśnie przed chwilą dokonałam.
Zrobiłam parę kroków przed siebie i zobaczyłam Justina. Siedział na jednym z wysokich barowych stołków w kuchni i robił coś na swoim telefonie. Gdy już jesteśmy przy jego telefonie… On był złoty do jasnej cholery! Złoty telefon? Ile to gówno musiało kosztować?
-Już jestem- szepnęłam na co on odwrócił się w moją stronę, a jego oczy w jednej chwili powiększyły się i skierowały prosto na mnie
-Wow- powiedział w końcu po paru minutach gapienia się na mnie- Wyglądasz cudownie
Delikatnie się do niego uśmiechnęłam nie będąc przekonana co do jego słów. Przy nim chyba nikt nie wyglądał by „cudownie”, czy to w ogóle możliwe?
-Panie Bieber- odwróciłam się w stronę z której dochodził głos
Jak się okazało powiedziała to kobieta stojąca przy drzwiach, Maria- jeśli dobrze pamiętam.
-Panienka Jazmyn już przybyła- jej głos był bardzo spokojny i opanowany
-Oczywiście, wpuść ją- Justin powoli podszedł do drzwi
Maria je otworzyła, a już po chwili do środka weszła dziewczyna.
Była wysoka, zgrabna i naprawdę śliczna. Miała na sobie obcisłą granatową sukienkę, jej długie jasne włosy opadały swobodnie na jej ramiona, na jej ustach widniała mocna czerwona szminka i miała obcasy jeszcze wyższe niż moje. Podziwiałam ją za to, że potrafiła w nich chodzić nie potykając się.
-Witaj- od razu podeszła do Justina i mocno go przytuliła co on odwzajemnił
Stałam i przypatrywałam się im będąc coraz bardziej ciekawa kim ona jest.
Nagle podeszli do mnie oboje.
-Feiver to jest Jazmyn moja młodsza siostra
Dziewczyna podeszła i przytuliła mnie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mogę cię poznać. Justin nie przesadzał mówiąc, że jesteś śliczna- jej głos był bardzo radosny
Spojrzałam na niego na co on tylko uśmiechnął się do mnie.
-Mnie również miło cię poznać- posłałam jej uśmiech
Wydawała się być naprawdę miłą osobą.
-Ja muszę już was opuścić moje drogie panie, mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić
Zostałyśmy we dwie, a ja zastanawiałam się co Justin jej o mnie powiedział i jako kogo mnie przedstawił.
-Podoba ci się tu?- spytała idąc do salonu i siadając na kanapie
Podążyłam tuż za nią nieśmiało siadając tuż obok.
-Tak, ten dom jest piękny
-A twój pokój? Pomagałam go urządzać. Justin bardzo się denerwował, że ci się nie spodoba
Naprawdę tak przejmował się moim zdaniem?
-Jest świetny, naprawdę
Siedziałyśmy chwilę w ciszy.
-Mogę cię o coś spytać?
-Oczywiście- zgodziła się
-Wiesz kim naprawdę jestem? Co Justin dokładnie ci o mnie powiedział?
Wpatrywała się we mnie przez chwilę.
-Wiem kim jesteś Feiver
Patrzyłam na nią czekając na jakieś potwierdzenie czy aby na pewno nie sądzi, że jestem dziewczyną Justina czy kimś takim.
-Wiem o tych 5 latach- powiedziała po chwili chyba domyślając się o co mi chodzi
Wbiłam wzrok w ziemie.
-Hej nie bądź smutna. Przyszłam tu żebyśmy miło spędziły ten dzień i dobrze się bawiły, a tak poza tym wiem, że mój brat nie jest za bardzo rozmowny, więc mogę powiedzieć ci o nim parę ciekawych rzeczy- założyła nogę na nogę i szeroko się do mnie uśmiechnęła
                                            

7 komentarzy:

  1. Kocham tego bloga, znaczy tak mśyle, mam nadzieje, ze w następnym rozdziale będzie trochę więcej się działo. I że jednak nie będzie podobne do MDB. :) Nie moge się doczekac następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział!!!
    czekam na nexta:*
    Ej ruszcie palce i zacznijcie komentować!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ona musi się przełamać xd Ciekawe co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje, ze pojawi się niedługo nowy rozdział. Co do bloga ciężko jeszcze coś powiedzieć w końcu to dopiero 2 rozdziały ale zapowiada się super. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kdnskdndodnshdkdpsnsh *.*
    Ja mówiłam, że to ff będzie zajebiste, mówiłam. Bardzo oryginalny pomysł. Czekam na następny :)
    / @perfxbiebs

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest cudowne, trafiłam tutaj przez przypadek, ale zostanę do końca. Super piszesz, bardzo miło się czyta. Mam nadzieję, że nie zabraknie Ci weny <3 Powodzenia:*

    OdpowiedzUsuń
  7. 54 years old Web Developer II Ernesto Norquay, hailing from Kelowna enjoys watching movies like Stargate and Drama. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Neon. przeskocz tutaj

    OdpowiedzUsuń